Jeśli macie dość wspinaczki w rejonach, w których jest dużo ludzi, Leonidio jest bardzo ciekawą propozycją. To małe miasteczko, w którym znajdziecie spokój, kilka małych sklepów, restauracji i spotkacie bardzo miłych i uczynnych ludzi. Usytuowane jest tuż pod olbrzymią ścianą wspinaczkową.

Mają tam bardzo fajną cukiernię, pizzerię oraz lokalne przysmaki greckie. Restauracje są bardzo tanie, ponieważ miasteczko nie zostało zbombardowane turystami. Nie znajdziecie tutaj klimatu, jaki oferują Krupówki. Jest tutaj bardzo cicho i spokojnie. Są trzy sklepy wspinaczkowe,  w których można nabyć przewodnik po rejonie. Miasteczko jest bardzo fajnie położone, dlatego po wspinaczce można pływać w morzu, zrobić zakupy, coś zjeść, przenocować, a rano szybko dostać się w skały. Polecam zwiedzanie pobliskich świątyń i klasztorów. Są naprawdę piękne. Bardzo klimatyczne są malutkie porty w zatokach morskich.

Do najbliższych dróg wspinaczkowych można dojść w 20 min z centrum miasteczka. Warto jednak pojechać dalej samochodem, by wspinać się w cichych wąwozach. Wspinaczka jest ciekawsza, jesteśmy bliżej natury. Jest to bardzo wyjątkowe miejsce, ponieważ mało jest miejsc wspinaczkowych, które oferują odpoczynek połączony z ciekawym wspinaniem.

Sama wspinaczka jest bardzo różnorodna, od krótkich po długie, od łatwych po trudne drogi. Wiele dróg wymaga posiadania długiej liny, i nie przesadzam jeśli piszę że najlepiej mieć linę 80 m. Bardzo ważne jest, aby zabrać Kask. Wiele rejonów jest nowych i czasem coś jeszcze się sypie z góry. Jest to także wspaniałe miejsce na wspinaczkę wielowyciągową. Drogi 200-300m znajdują się ponad miasteczkiem, więc nie trzeba daleko jechać, a widoki z góry są cudowne.

Jeśli trenujecie pod tutejsze drogi, to warto zastanowić się co chce się zrobić. Jeśli wielowyciągówki, to nie liczyłbym na tufy, a raczej krawądki w czujnych pionach. Jest trochę obitych dróg, trochę na własnej asekuracji. Co do jakości przelotów… słyszałem historię o stanowisku, które się złożyło, ale podobno je poprawiono. Słyszałem to od miejscowych obijaczy. Nie widziałem, więc nie wiem czy to prawda.

Pewne jest, że rejony są młode i trochę kruszyzny jeszcze jest w ścianach. Jeśli wybieracie drogi jednowyciągowe, to raczej obite i tu tez jest duży wybór. Krótkie to 16-20m drogi od 5c w górę, choć najwięcej jest 6b. Połogi, piony i przewieszki.

Na początek dobry jest sektor Berliner Mauer. Najtrudniejsza drogą była droga dojścia pod skałę:). Doszły tam dwie nowe drogi (obijane i czyszczone przy nas). Łatwe drogi, dobre na rozruch i przyzwyczajenie się do skały po zimowej przerwie. Jeden dzień wystarczy. Nie ma tam trudnych dróg, choć były duże rozrzuty. Jedno 6b miało wysoko spita, na dodatek w kruchym miejscu i przypominało to trochę wspin w Sulov :). Reszta dróg bez zarzutu. Najlepsze są „siódemkowe” drogi po lewej stronie.

Dachy są, ale trzeba się nachodzić. La Maison des chevre oferuje bardzo trudne drogi od 7c do 9a, ale nie są to dachy, a mocne przewieszki od połowy drogi. Jeśli chcecie wspinać się w dachu, to polecam sektor Nifada. Cała prawa strona zaoferuje Wam dachy, które z pewnością wystarczą do końca wyjazdu. Jest tam kilka fajnych 7c, nawet 8a z przedłużeniami na 8b+ i to przedłużenie jest w konrketnym dachu. W dachu jest sporo chwytów do czyszczenia, ale warto. Super zabawa i są ciekawe linie. Niestety, jak mówiłem trzeba się przejść i to całkiem sporo. Do niektórych dachów nawet godzinę pod górę.

Dla osób wspinających się profesjonalnie opis nie ma sensu, bo sami potrafią znaleźć sobie swoje drogi marzeń. Dlatego skupię się sektorach, które są „urobliwe” na krótki trip wspinaczkowy. Jak ktoś ma miesiąc to może sobie postawić wyższy cel, ale jak znam życie to wszyscy mówią o cyfrze, a potem na miejscu wędki wiszą godzinami. Dlatego poniższy opis dotyczy rejonów w „stylu alpejskim”, czyli idę i robię, bez metody oblężniczej i koczowania pod drogą pięć dni z rzędu. Słowem, coś dla zjadaczy przeciętnego wspinaczkowego chleba.

Sektor Limeri to polecam z czystym sumieniem. Są tam fajne drogi w przedziale 6b-8a, w tym najciekawsze w przedziale 7c – 8a. To bardzo ładne linie, składne sekwencje ruchów. Każdy kto robił te drogi potwierdzał nasze zdanie. Na dodatek to pięc minut pieszo od parkingu. Jeśli ktoś nie wspina się na poziomie 7b-7c nie zdziała tam za wiele, ale mocniejsi wspinacze koniecznie powinni tam spędzić ze dwa lub trzy dni. Na dodatek niesamowicie te drogi „wchodzą”, bo ruchy są bardzo podobne do panelowych boulderów. Jedyna różnica to długość boulderu – ok. 35 – 40 m. Ponieważ trenowaliśmy pod takie drogi, być może to przekłada się na wysoką ocenę sektora, ale wątpię by ktoś narzekał na takie cuda. Pod ten sektor polecam długie tufy w mocnej przewieszce na panelu w interwałach :).Dla mnie to był jeden z lepszych sektorów. Dużo tych dróg jest urobliwa, czego nie mogę powiedzieć o kolejnym rejonie.

Twin Caves – moja osobista ocena tak wysoka jak opisano ten sektor. Blisko, ale czasem brudno od ptaków (zależy od miesiąca przyjazdu), skała ciekawa, ale bez nadmiernego WOW. Mimo to, są tam piękne linie, bardzo ładne 7c (wyślizgane w cruxie)i 8a, a po prawej wszystkie w miarę fajne drogi w przedziale 5c-6c (w górnej części, bo to ext. warte roboty).

Pomegranate – nowy sektor, który chyba zbyt wcześnie trafił do przewodnika. Drogi są ładne, jedna bardzo ładna rozgrzewkowa 7a z ruchami raczej tatrzańskimi i długie 38m. Ale teraz realia… kruche, wycięto jedno 6b (wycięte spity), więc jak ktoś np. przyjechał po to 6b to się zdziwi, z dróg leci mocno, więc bez kasku nie polecam. Jedyne lite drogi są na środku w 7b i 7b+. Ale tutaj też mam wątpliwości co do przebiegu, a właściwie końca 7b, bo jest zbyt krótka i łatwa na obecne tutaj 7b, na dodatek w topo narysowano stan tam gdzie jest karabinek, a spity ciągną się dalej…Ja bym poczekał, aż się uleży… a 10 min dalej mieszka wioska Gallów, która… a tak serio, jest sektor opisany poniżej.

Skiadhianiko – nazwę należy powtórzyć na głos 3 razy na każdym przechwycie na 40m tufie i trening macie murowany pod tamtejsze best routy :). Dwa punkty: 1. Bardzo fajne drogi 2. Bardzo źle że ich tak mało :). A tak serio, prócz dróg banalnych 5a-5c, choć dla osób wspinających się na 5c-6a idealnych, każda kolejna droga była super, w tym bardzo ładna 6b. Wszystkie linie były piękne, z ładnymi ruchami. Może jedna droga miała trudniejszy koniec niż wskazywała by na to wycena, ale to nie jest wyjątek w sektorach. Na dodatek bardzo różnorodne routy,

od dziurek, krawądek po tufy. Nawet rozgrzewkowa 6b była śliczną drogą i równo 32m ciekawego wspinania. Pełna kontrola, ale trzeba uważać. Wspianiałe! A dalej po prawej to do czego zmierzam … tufy!! No prawa strona to naprawdę fajny wspin, ale od 6c w górę. Są nawet tufy od początku do końca drogi za 6c, więc nie trzeba się mocno wspinać, by zaliczyć bardzo ładną tufeczkę w przewieszeniu. Ciekawe są np Cuguar za 7a czy nawet 6c z przedłużeniem na 7a, które są naprawdę piękne. Dla początkujących są tam wyzwania, dla zawodowców – dobry testowy dzień. My byliśmy tam podczas restu, co oznacza piękne ruchy, bo wtedy człowiek jakiś taki wymagający jest:). Jeśli sektor ma jakiś minus to ilość ludzi tamże. Kolejki pod eye of the Tiger sięgają tych z kontroli w Usa na lotnisku.

Bardzo polecany Mars i pobliskie jemu sektory są opisywane i ofotografowane w necie tak, że nie ma co się rozpisywać. Osobiście wolę ciszę i dzikie plenery. Oczywiście, rejon Mars ma swoje zalety. Piękne tufy, po łatwych liniach – piękne drogi między 6b-6c+. Trudniejsze drogi są piękne, ale warto zabrać więcej ekspresów. Podczas jednej z dróg, która zaczyna się 7a musieliśmy korzystać z ekspresów znajomych, bo jej przedłużenie wymagało 19 przelotów. Na szczęście długa lina nie jest potrzebna, bo i tak z każdego extension lepiej jest zjechać na dwa razy (lina trze o skałę). Jeśli jednak chcecie spróbować tufek to warto tam pojechać na jeden, góra dwa dni. Nie ma tam dużo dróg, a połowa z nich to przedłużenia jedno i dwu poziomowe. Tak na prawdę, jeśli macie zapas, to prócz dwóch dróg można zamknąć cały rejon w dwa dni. Piszą, że rejon jest dobry po 13:00, ale polecam przyjść wcześniej, porobi te łatwe tufy, zanim przyjdą ludzie i odpocząć przed trudnymi liniami. Warto także pamiętać, że tam może się coś sypać. Dwa dni temu przy nas poleciała duża tufa w wyniku obciążenia przez wspinacza. Wygląda stabilnie .. i nagle bęc!

Z łatwych dróg polecić można każdą na poziomie 6b-6c. Są bardzo wkaszalne i chyba wszystkie bardzo ładne. Dla mnie piękna była Sinter Synphonie, bo wymagała jakiegoś myślenia. Oczywiście, jak w każdym sektorze jest Tufatango 🙂 – warto, ładna droga. Z trudniejszych „must have” jest Chuck Notis 7a+ (ma dwa przedłużenia: 7c, 8a.). Przewieszenie spore, ale bardzo łatwe. Crux pierwszej części to środek, a extension ma ciekawy ruch tuż na początku i dalej jest ok o ile omija się drugą wpinkę (łatwiej ominąć niż wpinać). Ciekawa, wymagająca, ale piękna droga, którą pewnie jeszcze czasem odwiedzę będąc w pracy na Marsie :). Bardzo ładne jest też przedłużenie Boubouki (7a+). Jest tam sporo ludzi i czasami trzeba poczekać na wstawkę. Jak dla mnie rejon jest przereklamowany, a niektóre drogi zaczynają przypominać tarcie polskiej skały na stopniach.

Dla miłośników 6tek i osób nie jadących po cyfrę polecam sektor Orama. Fajnie wygląda topo, bo drogi od 1 do 28 to właśnie drogi 6a-6c. A potem nawet kilka 5-tek. Nie każdy jeździ po 8-ki, a ma prawo odpoczywać, delektować się wspinaniem na dobrym poziomie – idealny rejon. Podobnie jest na Mad Wall jeśli chodzi o poziom wspinania, ale tam będzie trochę jak w Paklenicy i więcej połogów. Bardzo fajnym sektorem jest cała grupa Theos’a. Zwłaszcza Theos pillar i Theos cave. Niektóre drogi warto nawet zrobić dwa razy. Są tam piękne drogi, w tym 6b, 7a, 7a+ i bardzo przyjemne 8a+. My oczywiście mieliśmy najlepszą frajdę z tej ostatniej. Naprawdę fajna droga i nie jest parametryczna. Trzeba tylko nie bać się wyjść do stanu ponad ostatnią wpinkę i mieć jeden dłuższy ekspres.

Dla miłośników cyfry polecam Adrspach Wall. Tam też robiliśmy pierwsze trudniejsze drogi. Mało ludzi, szybkie podejście. Trzeba znaleźć ścieżkę zejściową, dalej pozostają trudności dróg. Od 6b do 8a. Są trzy siódemki, warte wysiłku. Bardzo ładne ruchy. Szóstki raczej brzydkie, dlatego ja polecałbym ten rejon wspinaczom na poziomie „7”. 8-ka wyglądała mało sajtowo i nie zapowiada krótkiego projektu :). Oczywiście znajdą się śmiałkowie i na tą drogę.

Sabaton – ratunek w ciepłe dni. To genialny sektor. Mogę wypowiedzieć się o tym rejonie, gdyż zrobiłem go bez dwóch dróg w całości (bez dwóch dróg na kamieniu z tyłu). Piękne drogi, zwłaszcza te za  6b+, 6c, 7a+ i 7b+ (Torellis Toys – piękna !). Droga za 8a bardzo śliska w środkowej części, z ciekawym ruchem na końcu. Dla początkujących jest też kilka łatwiejszych dróg, w tym jedno 6b+, które było wyjątkowo łatwe. Sektor doskonały na upały, bo ma dosyć rzadką jak na Leonidio wystawę, a na dodatek środek sektora jest pod drzewkami, więc asekurując mamy cień. Niestety, w upalne dni możecie się tam spodziewać tłumu. Poniżej rejonu powstały drogi obite nad samym morzem. Bardzo fajne, choć króciutkie drogi. Bardzo fajne 7a! Podejście 1 minuta z auta, miejsc parkingowych za wiele nie ma, ale jak jest mało ludzi to da się zaparkować.

Wielowyciągówki można śmiało robić w rejonach ponad Leonidio. Jest tam spory wybór, a niektóre drogi są syte. Jedna droga na ostatnim wyciągu miała kilka wariantów. Wybraliśmy pośredni, a i tak było ciekawie. Jak zobaczyliśmy ostatni wyciąg najtrudniejszego wariantu, to uznaliśmy naszą decyzję za mądrą. Ja nie wiem ile osób robi tą drogę, ale chciałbym to zobaczyć w OS biorąc pod uwagę poniższe 150 m wspinu :). Mało jest dróg obitych, a jeśli są to od 6c. Na dodatek te cyfry są złudne i można czasami wpakować się w 7a, które ma 7b i robi się nerwowo. Dlatego dobrze zrobić coś łatwiejszego i porównać skalę trudności z tym „jednowyciągówkami”, a dopiero potem robić mocniejsze projekty.

Parkingi często są małe i warto zorientować się w ilości ludzi i przyjechać wcześniej. Może być tak, że pod danym sektorem nie będzie już miejsca. Ponieważ to Grecja, słońce też dobrze ogarnąć w pierwszy dzień, by nie usmażyć się w ścianie lub zamarznąć przy asekuracji. W listopadzie bywa, że rano sypie śnieg, a dwie godziny potem wbija się w  8a w podkoszulku :). My mieliśmy tak właśnie w ostatni dzień ostatniego wyjazdu. Warto też poczytać regulamin wspinania w topo.

Topo można kupić w sklepie Panjika w centrum miasteczka, choć nie leży on przy głównej drodze. Są drogowskazy w miasteczku. W przyszłym roku ma wyjść nowe topo. Tam cały czas praca wre i dojdzie wiele nowych linii.

Odpoczynek na plaży i kąpiel w morzu rozluźni mięśnie po wspianiałej wspinaczce, czego Wam i sobie życzę przy kolejnym wypadzie do Leonidio. Wieczorem warto wybrać się na kolację do restauracji. Nie wszystkie oferują obsługę w języku angielskim, dlatego warto sobie sprawdzić kilka z nich. Ja polecam jedną w porcie i jedną w centrum miasteczka, która uchodzi za jedyną lokalną włoską pizzerię. Prócz tego Suvlaki w małych barach. Polecam także boulder w centrum miasteczka (wisi na ścianie w centrum). Proponowane wyceny prosimy przesyłać do nas 🙂

Po dłuższym czasie można dojść do wniosku, że warto poszerzyć horyzonty i pojechać gdzieś dalej. Vlychada – morze, piękna plaża, cudowne drogi, brak ludzi, takie lepsze Cala Gonone. Trzeba pisać więcej? Drogi od 4a do 7b. Było tak pięknie, że zrobiłem wszystkie prócz jednej 6c+.

Oczywiście najpiękniejsza jest Tufatango za 7b. Tufa przez 2/3 drogi, a dalej przewiecha po super chwytach. Droga tak fajna, że warto pojechać dla tej jednej pozycji. Swoją drogą, dwie 7a mogłyby spokojnie być 7b (Malvasia – nie patrz na 8a.nu tylko zrób w OS mając poniżej 185 cm wzrostu :). Wycena jest dość dziwna, ale to jest coś dla ludzi bez zadęcia i kompleksów. Nie dla cyfry, ale dla przyjemności. Drogi są piękne, a Tufatango wciąż raduje moje serce. Artemis to chyba jedna z ładniejszych 7a+ w tym sektorze. Śliczna jest także 6c+ po lewej stronie od Malvasia (nazwy drogi nie pamiętam). Ten sektor ma potencjał i powinny tam powstać nowe drogi.

Kyparissi – kolejna pozycja. Dojazd w godzinę od Leonidio. Są tam sektory (Kastraki, (Playground)) dla początkujących 5a -7a oraz dla zaawansowanych (Watermill) 6a-8c. Pięknie położone sektory nad nadmorskim miasteczkiem Kyparissi. Watermill jest dla osób rozwspinanych. Jak ktoś zaczyna sezon, to wyjazd tam nie ma sensu, bo prócz kilku krótkich 6a-6a+ wymiękną mu ręce. Są tam ciągowe drogi lub krótkie i pompujące. Przykładem może być Stelios House 7b+. Droga niby krótka, ale po 3 wpince mamy ciąg do końca. Piękna jest droga Kyparissi za 7a+ (według nas to było max 6c+) i warto ją zrobić. To taka łatwa wersja Tufatango z Vlyhady. Drogi za „7” to ciągi i to długie. Najprostsza to Thanks George z jednym trudnym miejscem, ale ma 30m. Potem jest tylko ciągowo jak na Jerome the Gangster. Trzeba mieć wytrzymałość. Jeśli jej brak, polecam Kastraki. Tam jest to zbędne. Można zrobić cały sektor w jeden dzień. Po prawej są trzy ładne drogi, a reszta to łatwiutkie drogi w dobrej skale.

Nowsze rejony, które mogłeś pominąć mając stare topo

Polecam Hideout w Kyparissi. Jeśli chciałeś spróbować wspinaczki po tufach, ale nie dajesz rady na Elonie czy Marsie, to jest to rejon dla Ciebie! Mega przystępne drogi, po zajefajnych tufach. Można zrobić cały rejon w jeden dzień, góra dwa. Nie znajdziecie tam cyferek jak na Limeri czy Elona, ale nie dla cyfry się tylko wspinamy. To porostu mega fun! Tufy po 25 m nad morzem. Coś trzeba dodawać?

Kolejnym jest nówka w Zaritsi Bay, ale jeszcze się ten rejon rozwija i ciężko określić co tam jeszcze będzie. Wygląda dobrze, jest już ponad 20 dróg. Nie ma ludzi.

Koniecznym rejonem jest oczywiście Muppet Show. Jeśli kochasz bajki o Muppetach z dzieciństwa, to zrozumiesz o co chodzi. Rysunki bohaterów bajki tworzą opis dróg. No mega fajne wspinanie między 6a – 7c, choć przed górną partią tego 7c to warto łydki rozgrzać, bo malutkie stopieńki jak w Jurze :). Kilka fajnych 7b. Musi have jest tu taka łatwiutka droga Scooter. Z tych dla początkujących, ta 6a jest najładniejsza.

Bella vista – mega fajny rejon, do którego dłuższe podejście wynagrodzą piękne linie dróg. Dużo ładnych 7a-7b, na dodatek sightowych.

Nad Limeri powstał nowy rejon – Democracy. Niestety nie na zimę, bo jest w cieniu. Na dodatek podejście wymaga odrobiny wysiłku. Oczywiście nie dorówna samemu sąsiadowi – Limeri. Tylko jak tam nie masz zapasu i nie potrafisz rozgrzać się na min. 7a, to ten rejon możesz ominąć. Jeśli tam zawitasz, spróbuj OACA, teraz cenione na 7c+, dawne 8a, teraz trudniejsza :). Bardzo ładna tufa i wyjście do połogu. Robiliśmy to podczas opadu śniegu w lutym i tam było sucho.

Topo – przemyślenia po latach wyjazdów.

Ciekawe są też rejony u wrót Sparty. Jak będzie czas, dodam jeszcze kilka nowych pozycji. Dużo pospadało w dół. Jeśli masz nowe topo, to Twoje dawne życiówki mogą już nimi nie być :). Dużo jest też błędów w nowym topo. Nawet są przypadki, że na skale jest 7b, w dwóch książkach 7b a w nowym 6c. I teraz sobie wyobraź kogoś, kto nigdy 7a nie zrobił, a góra tej drogi wymaga pokonania przewieszki i pociągnięcia z bica. Na dodatek robiliśmy tam wszystkie drogi i dwie 7a i 7a+ były sporo od tej 6c łatwiejsze… No dużo teraz błędów i stąd polecam jednak kupić dwie książki by się uzupełniały. Nowa jest zielonkawa (dawne białe), a ta lepiej dopracowana, choć nie ma wszystkich rejonów to taka ze zdjęciem i opisem Leonidio i Kyparissi (taka brązowa).

Mam wrażenie, że Leonidio już się trochę przejadło i zaczyna się ekspansja ekiperów w kierunku Sparty i okolic Argos. To świetna informacja, bo można trafić w nóweczki, zanim zaczną być wyślizgane jak Elona. Z drugiej strony, powrót do Elony, Limeri, Twin caves, Marsa czy Nifady jest czymś naturalnym…

Obecnie prowadzimy tam szkolenia i wyjazdy. Jeśli jesteś zainteresowany wyjazdem do Leonidio z instruktorem, chcesz nauczyć się wspinać lub mieć dobrze zorganizowany wyjazd z wyborem sektorów na każdy dzień ( ze względu na pogodę czy możliwości w danym dniu) i dobrze dobrane drogi do swoich potrzeb, wypełnij poniższy formularz zgłoszeniowy. Możemy nawet zorganizować wyjazd dla małej grupy osób. Mamy tam znajomych greków, więc organizacja jest dla nas dosyć szybka i łatwa. Terminy na organizację indywidualnej grupy: marzec-kwiecień, październik-grudzień. Zgłoszone osoby powinny rezerwować termin min. 30 dni przed wyjazdem.

Jaki jest najlepszy termin na wspinanie w Leonidio?

Najlepsze są: koniec grudnia, styczeń, luty, marzec, kwiecień, początek maja, październik i listopad. wtedy jest doskonała pogoda i temperatura. W maju było już trochę za ciepło i limitowało sektory do 4 w cieniu lub wspinania wieczorem. W drugiej połowie stycznia i w lutym jest chłodniej i są spore opady deszczu. My mamy jakoś tak, że ja przyjeżdżamy to kończy padać, a jak wracamy to zaczyna :). I tak juz było od 11 ostatnich wyjazdów… Mamy szczęście.

Jak dojechać?

Najlepiej samolotem lecimy do Aten, dalej wypożyczonym samochodem do Leonidio. Trasa samochodem zajmie 3 godziny. Polecam płatną autostradę – kierunek na Korynt, dalej zjazd na Argos, Arkadiko i Leonidio.

Jeśli samochodem, to przez Słowację, Węgry, Serbię i Macedonię do Salonik i dalej na południe przez Ateny. Sam koszt winiet Saloniki – Leonidio do ok. 40 euro. No winiety nie są tanie i są co chwilę. Z drugiej strony auto na dłużej się opłaca. Wynajem jest tam tani, ale jednak 3 tygodnie i więcej to spory koszt. Pomijam czas dojazdu. Chyba najrozsądniej spać w Macedonii. Nie słuchajcie opisów, że tam straszy, że nie ma kwater. Ludzie mili, znają angielski. Jest to w połowie drogi i warto odpocząć. Najgorsze są granice. Wszyscy eurosceptycy powinni wjeżdżać do Serbii w święta i zaraz by im przeszło palenie flagi UE. My staliśmy ostatnio 5 godzin! Tymczasem w granicy Uni nawet tego się nie czuje :).

Gdzie dobrze zjeść?

Jako fotograf dostałem co prawda polecenie wykonania zdjęć dla niektórych obiektów w Leonidio. dzięki temu mogłem „od kuchni” poznać jakość i piękno posiłków tu serwowanych. Niedługo opiszę restauracje i ich menu i ceny. Zamieszczę wedle umowy zdjęcia komercyjne, które dla tych obiektów wykonałem. Nie będę stronniczy. Opiszę Wam co i gdzie zjeść oraz gdzie co kupić. Może powstanie pewnego rodzaju foto-przewodnik po mieście i okolicy. Wciąż nie wiem, czy go zamieścić tu czy na osobnej stronie…

Na razie krótko:

– Jeśli chcesz zjeść dobrą pizzę lub mięso w dobrej cenie – En Leonidio – najtańsza i z najlepszym klimatem łojantów. Najlepsze czekade1łko na ziemii. Jeśli podadzą i ktoś ze stolika zacznie jeść pierwszy – przegrałeś! Nie odda chlebka i serka. Pytałem o skład i mnie zatkało… Chlebek ala pizza wymiata

– Papuciaki – tylko w porcie Plaka u Margaret. Dostaniesz tu też pomarańcze po posiłku do domu w siateczce. Ma różne godziny otwarcia i warto się u niej pokazać wcześniej i wziąć nr tel. Papuciaki to bardzo rzadkie i dobre danie. Nigdzie indziej go nie zjesz. Musaka tez dobra. Ryby mega świeże bo sami łowią w ten sam dzień. Nawet Wam zamieszczę fotkę łódeczki :). Troszkę wyższe ceny są w porcie niż w centrum, ale zjesz owoce morza, a w centrum owoce z drzewa :).

– Kalmary – u Margaret, choć bardzo dobrze podają je też w Poulithra u Myrtoon’a. Ten ostani dba najbardzej o jakość dań, z racji niekorzystnego położenia, zdała od centrum. Ale jak zjecie przystawkę/sałatkę z sosem musztardowym , to następnego dnia pieszo tam nawet pójdziecie. I tam polecam rezerwacje tel. dzień przed.

– Sałatki, Musaka i mule – Myrtoon – tu także najlepszy kominek, doceniany zimą :). Tez mają ryby, choć nie koniecznie łowione tego samego dnia. Mimo to, chyba najbardziej nastawienie na jakość. Ceny jak u Margaret.

Niedługo wsadzę fotki restauracji i menu.

Zapraszamy na nasze wyjazdy przez cały rok do Leonidio! Terminy od jutra na naszej stronie!

Najbliższy termin: 7-14.X.2023, 14-21.X.2023 – dalsze terminy dopiszemy w połowie roku.

Sławomir Bączek

Szkoła wspinania Cumbre